Żydów przed śmiercią uchronił fakt, że na kilka dni przed egzekucją zmienili miejsce ukrywania na piwnicę w stodole rodziny Gąciarz w sąsiednich Piotrkowicach. Tam również dotarli Niemcy. 8 funkcjonariuszy gestapo biło kolbami i pałkami obecnych, wśród których oprócz domowników była również sąsiadka – Helena Adwent. Romana Gąciarza, który był wówczas dzieckiem uderzono na tyle mocno, że stracił przytomność. Kiedy ją odzyskał, zaczął uciekać, lecz złapano go i ponownie bito. Wtedy ojciec chłopca błagał , by przestali. Posługiwał się językiem niemieckim, którego nauczył się, gdy służył w wojsku austriackim. To prawdopodobnie uchroniło ich przed dalszym biciem, rewizją, a co gorsze odnalezieniem schowanych na terenie zabudowań Żydów. Wydarzenie to wywarło na tyle mocny wpływ na życie chłopca, że przez wiele lat po wyzwoleniu odczuwał dolegliwości zarówno fizyczne, jak i psychiczne, wynikające z ogromnej traumy i stresu.
Bibliografia: