Sebastian i Katarzyna Kazakowie udzielali niezbędnej pomocy i schronienia wielu osobom. Na początku była to czwórka dzieci żydowskiego sąsiada Pinkasa Wachsa. On, razem z żoną Gitlą, ukrywał się prawdopodobnie w lesie, a dzieci przebywały u Kazaków miesiąc, zanim ojciec zmienił ich miejsce pobytu. Późną jesienią 1942 r. do ich drzwi zapukała Chana Stiller (ok. 70 lat), od której przed wojną Kazakowie dzierżawili pole. Kobietę ukrywano w oborze, gdzie przebywała w ciągu dnia i miała do dyspozycji materac oraz słomę. Nocą przychodziła do domu, gdzie otrzymywała posiłek. Chana zabijała czas pisaniem listów do swojego wuja, który mieszkał w Ameryce. Najmłodszą córkę Kazaków – Józefę poprosiła, by ta po wojnie wysłała listy. Dziewczyna spełniła tę prośbę. Pod koniec grudnia 1942 r. dwóch znajomych Chany w wieku ok. 30 lat – Chyla Chyn z Woli Żarczyckiej i mężczyzna z Leżajska również zwrócili się do Kazaków z prośbą o schronienie. Nocowali na strychu, a chcąc zmniejszyć niebezpieczeństwo, ukrywali się również w lesie.
23 marca 1943 r. ok. godz. 9.00 Niemcy otoczyli dom Kazaków. Furmanką powoził Józef Czubat z Leżajska. Razem z nim było 3 żołnierzy niemieckich i 2 policjantów granatowych z Leżajska: komendant Władysław Głowala i posterunkowy Franciszek Szczurek. Obecni byli również funkcjonariusze gestapo i Ukrainiec Drozd z Giedlarowej, który pełnił rolę tłumacza. Podczas rewizji znaleziono Chanę, a wystraszona Józefa zaczęła uciekać tylnym wejściem przez ogród. Za sobą słyszała strzały. Kule były przeznaczone dla nocujących na strychu Żydów. Sebastianowi kazano ściągnąć ich ciała po drabinie na rozrzucone ubrania. Zwłoki wyniesiono na zewnątrz. Chanie kazano rozpoznać Żydów. Kiedy do nich podchodziła, padł kolejny strzał. Józefa, która ukryła się u kuzynostwa, przez okno widziała, jak jeden z funkcjonariuszy pobiegł do leśniczówki, gdzie był telefon. Prawdopodobnie zadzwonił, by dowiedzieć się, co zrobić z rodziną Kazaków, bo kiedy wrócił, Sebastiana zastrzelono na miejscu, a Katarzynie, która w tym czasie była w domu, kazano zanieść jedzenie dla świń. Kobieta, widząc ciało męża, upadła na ziemię, a Niemiec strzelił jej w głowę. Starsza córka Kazaków przed przyjazdem Niemców poszła pracować na polu, a widząc, co się dzieje, uciekła do kuzynów, gdzie była już jej siostra Józefa. Odjeżdżając, Niemcy zrabowali mienie wraz z żywym inwentarzem. Po drodze kazali gospodyni usmażyć zrabowane kurczaki. Na prośbę sołtysa Franciszka Szczęcha Niemcy zgodzili się na pochowanie ciał Kazaków. Zrobiono to w obejściu ich domu.
Następnego dnia rozkazano zaplombować dom Kazaków, a siostry, które przeżyły, były ścigane jak przestępcy. Z kawałkiem chleba i 30 groszami, które otrzymały od kuzynostwa, rozpoczęły swoją tułaczkę. Siostry trafiły na roboty do Austrii. Do rodzinnego domu wróciły po wojnie, jesienią 1945 r. Prochy Żydów na wniosek Józefy zostały ekshumowane przez gminę Leżajsk. Prace przebiegały pod kierownictwem Eugeniusza Taradajki, dyrektora Podkarpackiego Zarządu Okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża w Rzeszowie. Żydów pochowano w zbiorowej mogile ofiar II wojny światowej koło Wierzawic.
Za heroiczną postawę i ogromne zaangażowanie 12 lutego 2008 r. Instytut Yad Vashem przyznał Katarzynie i Sebastianowi Kazak tytuły Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, a córka Józefa Siuzdak otrzymała w Rzeszowie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Prezydent pośmiertnie odznaczył również jej rodziców.
Przez niecały rok, w okresie od czerwca 1942 r. do maja 1943 r., w samej Brzózie Królewskiej gm. Giedlarowa gestapo i żandarmeria niemiecka rozstrzelały 62 osoby pochodzenia żydowskiego przechowywane na terenie wsi oraz pomagających im gospodarzy. Wśród nich znaleźli się: Lea Kszeszower (40 lat) i jej troje dzieci, Izaak Szwanenfeld (40 lat) z żoną i dwójką dzieci, Pinkas Wachs (41 lat) z żoną Gitlą (25 lat) i ich czwórką dzieci, Samuel Wachs (60 lat) z żoną Sarą (55 lat) i 3 dzieci. Za pomoc tym osobom oddał życie również Tomasz Wach (41 lat), którego zabito za ukrywanie osób pochodzenia żydowskiego 28 marca 1943 r.
Bibliografia:
Uwagi: