Dnia 29 stycznia 1943 r. do Wierzbicy ponownie przyjechali saniami żandarmi niemieccy z posterunku w Kozłowie. Razem z nimi był Żyd Naftul, który miał wskazać im gospodarzy ukrywających rodziny żydowskie. Jako pierwsze wskazał zabudowania rodziny Książków, którzy, jak się okazało, „przechowywali całą rodzinę z dziećmi i przechowywali ją najpierw u siebie w domu” (RFWA, Książek, nagranie audio sygn. 811_0927, relacja Ewy Gondek, z dn. 12.02.2014 r.). Następną kryjówką była stodoła. Niemcy podczas rewizji odnaleźli u nich małżeństwo żydowskie. Wyprowadzono wszystkich na zewnątrz i rozstrzelano. Oprócz Żydów zginęli wówczas: Franciszek Książek (ojciec rodziny, lat 50), Julia (matka, lat 40), Jan (syn, lat 21) oraz Zygmunt (syn, lat 18).
Następnie Niemcy udali się do rodziny Nowaków mieszkających również w Wierzbicy. Tam odnaleźli mężczyznę żydowskiego pochodzenia z rodziny Wandelsmanów. Na miejscu zastrzelono Nowaka razem z jego pięcioletnią córką i schwytanym Żydem.
Kolejną rodziną, do której zaprowadził Niemców Naftul, byli Kucharscy posiadający w Wierzbicy małe gospodarstwo. Izydor Kucharski razem z żoną Anną mieli sześciu synów. Najstarszy z nich – Stanisław – w 1940 r. został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec. Pozostali to: Mieczysław (lat 15), Bronisław (lat 12), Bolesław (lat 9) oraz bliźniaki Józef i Stefan (lat 7). Razem z rodziną mieszkała także matka Anny – Julianna Ostrowska (lat 86). Po tym, jak Naftul powiedział, że ukrywał się u nich sześć tygodni, z domu wyprowadzono Juliannę, Annę i Izydora. Zastrzelono ich pod ścianą budynku. „Następnie żandarm wyprowadził kolejno wszystkie dzieci, a jeden z żandarmów strzelał kolejno do nas stojących w miejscu rozstrzelania rodziców” (IPN BU 392/1365) – tak opisuje wydarzenie Bronisław, który pomimo postrzału w lewą skroń przeżył. Stracił jednak całkowicie wzrok. Przeżył także jego ojciec – Izydor, który stracił wzrok w prawym oku.
Z Wierzbicy żandarmi przyjechali do przysiółku Narta (część wsi Wolica). Zatrzymali się przed domem Balbiny Bielawskiej (ok. lat 50), z d. Kurek, córki Franciszka i Józefy. Wiele osób ratowało się ucieczką, między innymi jej zięć – Jan Gądek (ok. lat 30). Niemcy nakazali Władysławie, żonie Jana, która była w ciąży, przyprowadzić go, po czym pojmali małżeństwo i sprowadzili do mieszkania Bielawskiej. „Przed wprowadzeniem do tego domu, Bielawska została zastrzelona przez Niemców. W momencie wchodzenia do mieszkania Niemcy z sieni zastrzelili Władysławę Gądek, natomiast jej męża Jana Gądka zastrzelono przy wejściu do domu na podwórzu” (IPN BU 392/1365).
Władysława Gądek (ok. lat 30) była córką Balbiny Bielawskiej. Razem ze swoim mężem Janem udzielała schronienia osobom pochodzenia żydowskiego z rodziny Wandelsmanów. „Żydzi ci w ciągu dnia siedzieli w jamie przeznaczonej do przechowywania ziemniaków, który to dół był wykopany w sieni zamieszkałego przez Gądków domu” (IPN BU 392/1365). Jan był ostrzegany, że nie może pomagać Żydom, jednak najprawdopodobniej Wandelsmanowie byli jego dawnymi, bliskimi znajomymi. Prawdopodobnie mieszkali od dawna w Wierzbicy i nie chcieli przesiedlić się do getta.
Kolejną miejscowością, do której zmierzali Niemcy razem z Żydem Naftulem był Bryzdzyn. Po drodze zabrali ze sobą Stanisława Tochowica, rzeźnika z przysiółka Narty. W Bryzdzynie nikt jednak nie zginął. Niemcy, kierując się już w stronę posterunku w Kozłowie, zatrzymali się we wsi Żabieniec i tam zastrzelili Naftula i Stanisława Tochowica.
Bibliografia:
Uwaga: