W marcu 1944 r. do wsi przyjechali żandarmi, którzy udali się wprost do stodoły Choińskich. Nie mogli w niej znaleźć Żyda, więc zagrozili podpaleniem całej stodoły. Jana pobili tak dotkliwie kłonicami wyrwanymi z wozu, że wyjawił kryjówkę. Obydwu wywieziono do miejscowości Rutki, gdzie stacjonowali Niemcy. Za ukrywanie Mośka ukarano jedynie Jana. Żona Anna i dzieci: Maria, Józef, Helena, Stanisław, Janina, Natalia, Stefania i Władysław uszli z życiem. Niedługo po aresztowaniu nakazano im patrzeć, jak Jan zakopuje żywcem ukrywanego Żyda. Istnieją źródła, które wskazują, że Jan odmówił lub sypał ziemią jedynie po nogach. Nakazano im zamienić się rolami, a ostatecznie wyciągnięto Jana i z powrotem wrzucono tam Mośka, który został zabity. Jan zakopał jego ciało. Nieostrożne zachowanie Mośka, który wieczorami często wychodził za stodołę, by palić papierosy, mogło sprawić, że Niemcom doniesiono o jego obecności.
Po paru tygodniach Jan trafił do więzienia w Łomży, a stamtąd do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Jedna z córek, chcąc ratować ojca, postanowiła zgłosić się do landrata w Łomży i pójść do obozu pracy w zamian za zwolnienie ojca. Została odesłana do komisarza w Rutkach, a tam poszczuta i pogryziona przez psa. Choińscy wymieniali ze sobą listy, jednak Jan nigdy nie wrócił do domu. Na podstawie wypisu ze szpitala wiadomo, że żył jeszcze 18 sierpnia 1944 r.
Bibliografia:
Uwagi: