Został wywieziony prawdopodobnie do Rzeszowa, gdzie powieszono go wraz z kilkoma innymi mężczyznami. Ich ciała wisiały przez kilka dni, by przestraszyć i przestrzec innych przed niesieniem pomocy Żydom. Stanisław Biesiadecki w chwili śmierci miał ok. 43 lata. Źródła podają, że wraz z nim zginęła również jego rodzina.
Tragicznego losu, który stał się udziałem Biesiadeckiego bał się Jan Bańkowski mieszkający w tej samej wsi. Na strychu swojego domu ukrywał od stycznia Żyda o imieniu Dawid. Ten zgłosił się do niego po tym, jak Niemcy wymordowali całą jego rodzinę. Dawid ukrywał się na strychu wyścielonym słomą, a wieczorami schodził na dół, by coś zjeść i ogrzać się. W taki sposób ukrywał się przez miesiąc. Kiedy informacja o tragedii rodziny Biesiadeckich rozeszła się, Jan poprosił Dawida, by zmienił kryjówkę. Pomógł mu znaleźć nowe miejsce w stodole samotnego sąsiada – Tomasza Wrońskiego. U niego przebywał do wiosny, a potem przeszedł do lasu, gdzie dołączył do partyzantów.
Bibliografia: