Kiedy Niemcy tworzyli łódzkie getto, Bolesław i Wiktoria zostali przesiedleni do mieszkania przy ul. Pomorskiej, gdzie razem z trzema innymi rodzinami dzielili jeden duży pokój. W ten sposób kontakt z sąsiadami się urwał. Biedrzycki zdawał sobie sprawę z tego, jaka sytuacja panuje w getcie, gdzie zostali jego znajomi Żydzi. Pomimo pojawiających się wszędzie ostrzeżeń o karach za pomoc Żydom, postanowił na miarę swoich możliwości dostarczyć chleb do getta. Wieczorami zakradał się pod płot getta, by obserwować warty strażników. W odpowiednim momencie przerzucał przez ogrodzenie bochenek chleba. Widział, że jakiś Żyd szybko go chwyta i ucieka.
Pomimo tego, że Biedrzyccy sami żyli bardzo ubogo i nie dojadali, to Bolesław przez wiele wieczorów dostarczał chleb do getta. Pewnego razu, przy wzmocnionej warcie, jeden ze strażników zauważył Bolesława. Niemcy złapali go i dotkliwie pobili kolbą karabinu. W wyniku obrażeń głowy stracił przytomność. Jakieś kobiety przyniosły go rano do jego mieszkania, gdzie zmarł na drugi dzień.
Bibliografia: